niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 6 część 2

-...No ja nie opowiadam  o sobie ludziom których ledwo co znam ale to nie jest tajemnica a skoro chcesz wiedzieć coś o mnie  to bardzo mi miło... Mój ojciec był nauczucielem muzyki i grał świetnie na pianinie, w salonie mieliśmy wielkie pianino na którym ojciec grał codziennie po kolacji. W weekendy uczył mnie i tak właśnie się nauczyłam grać. Mama była fotografem i często chodziła na spacery robić zdjęcia. Gdy miałam 8 lat rodzice jechali na ślub znajomych, ja zostałam wtedy z babcią. Nad ranem zadzwonił telefon, babcia zamarła, wiedziałam że stało się coś złego.Rodzice mieli wypadek i zgineli... Zawsze byłam wesołym i szczęśliwym dzieckiem ale od tego momentu skryłam się w sobie i nikomu nic o sobie nie opowiadałam do dziś taka jestem. Babcia opiekowała się mną 2 miesiące a potem poszłam do domu dziecka, po miesiącu adoptowała mnie jakaś rodzina ale po miesiącu oddała mnie spowrotem bo ich zdaniem miałam jakieś problemy. Potem adoptowała mnie rodzina Redmondów. Kocham ich ale bardziej jako przyjaciół. Wtedy gdy płakałam grając na pianinie to dlatego że jakoś wszystko wróciło i nie mogłam opanować łez. Do fotografowania i grania czuje więź.. I to chyba na tyle. Mówiłam że to nic takiego. Po prostu mam taki dziwny charakter. Kiedys byłam inna.
-Rozumiem- powiedział i mnie przytulił. I to wystarczyło.Rozmawialiśmy jeszcze 20 minut i postanowiliśmy iść do reszty.
-Mmm, przepraszam was za moje zachowanie, ,mam nadzieje że się polubimy..-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-No jasne, nie możesz być taka zła skoro Louis cie lubi.-powiedział Liam uśmiechając się.
Siedziałam z nimi jakieś 30 minut i postanowiłam iść do pokoju. Odpaliłam laptopa, włączyłam muzyke i weszłam na facebook'a. Zadzwonił mój telefon ( dzwonek sexyback oczywiście) dzwoniła Megan z prośbą czy mogę zająć się Cameronem w weekend ponieważ ona musi pojechać do naszej cioci. Zgodziłam się bo uwielbiam tego malucha. Megan powiedziała że przywiezie małego za godzine.
Zeszłam na dół i wchodząc do kuchni zobaczyłam Chanelle całujacą się z Zaynem. Byłam w szoku ale postanowiłam ich zostawić samych. Tylko kurcze pić mi się chciało...
Weszłam do salonu i zobaczyłam Caitlin  wtuloną z Harrego, Louisa z marchewką, Liama z głową za poduszką i jedzącego Nialla. Liam wyglądał komicznie. Wzięłam ze stolika chipsy i usiadłam obok Louisa bo tylko tam było miejsce. Na strasznych scenach wszyscy krzyczeli a ja jako jedyna się śmiałam, wgl. mnie to nie ruszało bo wiedziałam kiedy będą straszne momenty, można się domyśleć. Wszyscy gapili się na mnie jak na głupią która ogląda komedie.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i przypomniałam sobie że Megan przywiozła Camerona. Poszłam w strone drzwi i krzyknęłam
-Mam nadzieje że lubicie dzieci bo przyjechał mój siostrzeniec.
Otworzyłam drzwi, wzięłam Camerona na ręce i potrzebne rzeczy. Pogadałam chwilkę z Megan i poszłam do salonu. Usiadłam z Cameronem na dywanie i zaczęłam się bawić. Nie obyło sie bez komentarzy typu '' No widzisz, potrafisz być miła ''
-Czemu nie jesteś taka dla nas ?-Harry
-Jaka ?
-No taka miła i wesoła.
-Lubie dzieci a jak się postarasz to się zastanowie i może dla cb. też bede.
Wtedy przyszła Chanelle z Zaynem, dziewczyny zajęły się Cameronem a ja poszłam zrobic mu coś do jedzenia. Przyszedł do mnie Louis z małym na rękach. Widać że lubi dzieci.
-No, no. Będziesz dobrym ojcem.
-A ty matką.
-No a jak... Weź małego na kolana, muszę go nakarmić.
Mały nie chciał zjeść ode mnie a od Louisa jak na złość zjadł wszystko. Słodko wyglądali, Lou miał całą twarz wymazaną jedzeniem bo Cameron '' go karmił '' nie wytrzymałam i musiałam zrobić im zdjęcie.
-To co robicie jutro ?-Louis
-Nie wiem, pewnie pójdziemy na spacer.
-O której ?
-Nie wiem, jakoś o 15.
-No to idę z wami o ile to nie problem.
-Jasne że nie, ale wy macie wywiad?!
-Tak, do 14 tylko.
-No to idziesz z nami na spacer- Powiedziałam z Uśmiechem.
Wtedy przyszedł Zayn z propozycją żebyśmy poszli do chłopaków.
-Ja nie mogę, z kim zostawie dziecko.. on zaraz musi iść spać... Kurde czuje się jakbym była jego matką.
-A jaki problem? Mam duże łóżko, wy będziecie tam spać a ja na kanapie.-Mówił Lou błagalnym wzrokiem.
-No dobrze ale jak się nie wyśpisz to twoja wina.
Wzięłam potrzebne rzeczy i poszliśmy do chłopców. Poszłam do Pokoju Lou'ego i usypiałam Camerona kiedy przyszedł Louis i zaczeliśmy cicho rozmawiać. Zasneliśmy, w nocy obudziłam się o 2.00 i postanowiłam iść się podmyć. Gdy wróciłam to popatrzyłam na moje małe 2-letnie ciacho z... marchewkaczem.

RanoObudziłam się o 8.40 i zeszłam na dół, wszyscy już wstali, Chanelle siedziała w kuchni w Zaynem, Caitlin gadała z Harrym a reszta chłopców siedziała na dywanie Cameronem.
-LOUIS ! Tobie nie można ufać, bo kłamiesz !!! Miałeś spać na kanapie- powiedziałam z wielkim uśmiechem.
-No bo... Nie chciało mi się, nie mogłem się napatrzeć na Camerona jak śpi.
-Taa, Camerona.. - Powiedział Zayn i zaczął się śmiać. A Lou się zaczerwienił.-O której macie ten wywiad?-Zapytałam
-Za 2 godziny. - Nialler
Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do domu. Dałam jeść Tiko, ubrałam Camerona, związałam włosy, umalowałam się, ubrałam dresy, bluze,koszulke i trampki i dziewczyny też. Poszłyśmy na spacer. Dziewczyny zanudzały coś o Zaynie i Harrym. Cos czuje że to nie jest zwykłe zauroczenie.
-Chanelle, widziałam-Ja
-Co widziałaś ?!-Chanelle
-A zgadnij, widziałam jak się całowałaś wczoraj w kuchni z Zaynem, z nim to tak na poważnie ?-Ja
-uuu, mała się zakochała - Caitlin
-A ty nie lepsza, co jest między tobą a Harrym?-Ja
-No lubimy się, nie chcę zapeszać-Caitlin
-Ja też lubie Zayna,myśle że on mnie też. Zobaczymy co z tego wyjdzie. - Chanelle
-A ty i Louis ?-Zapytały razem
-Między nami nic nie ma...i raczej nie będzie -Ja
-sama siebie oszukujesz-Chanelle
Postanowiłam już nie komentować ich bujnej wyobraźni. Robiłam zdjęcia Tiko i małemu oraz ludziom napotkanym w parku za ich zgodą. Na ławce siedziało starsze małżeństwo, ślicznie wygladali razem, widać było że bardzo się kochają,porobiłam im zdjęcia i obiecałam że najlepsze im wydrukuje i prześlę pod adres który mi podali. Wróciłyśmy do domu. Właśnie przyjechali chłopcy, z auta wybiegł Lou z marchewką jakby go coś poparzyło.
-Ja miałem iść z wami-mówił ze smutnym wzrokiem.
-No a czy ja mówie że nie pójdziesz, idź odpocznij i jak będziesz gotowy to przyjdź po nas.
Po 20 minutach Louis stał w drzwiach , po parku chodziliśmy jakąś godzine. Chłopcy sie bawili razem, tak słodko to wyglądało, gapiłam się na nich jak w obrazek z zacieszem. Gdy wróciliśmy do domu to zobaczyłam że Harry z Zaynem są u nas. Pożegnałam się z Lou'm i poszłam z Cameronem do salonu krzycząc przy tym '' ZAKOCHAŃCE '' do Harrego i Caitlin. Poszłam zrobić jeść sobie i Małemu. Siedziałam z nim sama w kuchni 20 min. Zayn i Harry siedzieli w pokojach dziewczyn. Ehh, znalazły sobie kogoś to ja poszłam na bok, mam nadzieje że nie będzie tak zawsze. Włączyłam telewizor i bawiłam się z małym na kanapie, był  śpiący więc poszłam go umyć i położyłam go spać po czym sama sie umyłam i zasnęłam obok niego. Wiem że chłopcy nadal byli  domu bo słyszałam ich głosy.
Obudził mnie sms od Nialla o 1 w nocy. '' Wredoto, Lou nie może spać, rozmyśla i gada  cały czas o tobie i Cameronie, dobranoc ;* '' odpisałam tylko '' Cameron też o nim myśli, czuje to. Branoc :* '' Nadal słyszałam głosy więc to oznaczało że chłopcy nadal byli w domu. Nie chciało mi się wychodzić z łóżka więc zasnęłam wtulona w Camerona. 

Rozdział 6 część 1

Rano obudził mnie budzik w telefonie, usiadłam zaspana i doznałam szoku, spałam na kanapie z Louisem, chciałam szybko zejść z kanapy ale zaplątałam się w koc i z hukiem upadłam na podłoge. Louis się obudził, wstał i zaczął się śmiać.
-Bardzo śmieszne-wstałam i zaczęłam się na niego gapić-No !? Co ty tu robisz i czemu ze mną ?
-Nie pamięstasz..No wiesz, myślałem że byłaś świadoma co robisz...- Wpatrywałam się na niego przez 1-2 minut z otwartą buzią po czym zaczął się śmiać i zrobił się cały czerwony.
-Hahah, ja...hahahha, żartowałem.. Zasnęłaś i ja chyba właśnie też. A koc chyba nam ktos przyniósł..haha
-O boże, zwariowałeś, ja już myślałam że mi coś dosypałeś do soku wczoraj i...haha
-Nie bój się, nie jestem taki. Słyszałem że idziesz dziś do szkoły.
-Jakiej sz... o no tak, zaczekaj, która godzina?.- poszłam sprawdziś na telefonie - Dopiero 9 a do szkoły mam na 11,30. Idę obudzić dziewczyny a ty.. zrób sobie coś sam do jedzenia.

Poszłam obudzić dziewczyny ale ich nie było. Zeszłam na dół powiedzieć Louisowi, sprawdziłam telefon, miałam sms'a od Caitlin '' Koteek, jesteśmy w Tesco, miałam cię obudzić ale tak słodko wyglądacie razem ;* Bądź gotowa na 11.00 <3 ''
-Mm, są w Tesco..-powiedziałam Louisowi
Poszłam dać jeść Tiko, zjadłam śniadanie z Lou, coś tam gadał ale ja nie bardzo słuchałam bo jakoś nie interesują mnie jego koledzy ani rodzina.On sam mnie nie obchodzi...Ale nie miło było go tak wygonić. Przeprosiłam i poszłam się uszykować, umyłam zęby,wzięłam prysznic, pofalowałam włosy, lekko pomalowałam i ubrałam się tak-
   
  
  (rurki)
  
  
I zeszłam na dół, pogadałam jeszcze z Lou, tzn. on coś tam gadał a ja przytakiwałam na wszystko.Boże on się nigdy nie zamyka...
-No i wiesz, może jak wrócisz to zagramy razem...?hmm?-Powiedział
-Hmm, co mówiłeś ?
-No to może ja już pójde
-Nie, zaczekaj, zamyśliłam się -I po co ja to powiedziałam.. Z jednej strony go nie lubie więc  czemu nie pozwoliłam mu iść...
-Mówiłem że Też trochę gram na Pianie i gdybyś miała ochote to jak będziesz miała troche czasu to zagramy coś razem?-Powiedział speszony
-Serio grasz? Jak będę miała czas ci powiem-Powiedziałam z uśmiechem.Wtedy do domu wparowały dziewczyny z zakupami i musiałyśmy jechać do szkoły. Pożegnałam się z Louisem i wyszłam. W drodze do szkoły dziewczyny zakomunikowały mi że ''mamy'' dziś impreze.Ja nie mam ochoty więc posiedzę w basenie lub pogram sobie na pianinie, to mnie uspokaja i przypomina rodziców.
W szkole było dziś wspaniale, Ja i Chanelle dostałyśmy propozycje zagrania w reklamie  a Caitlin dostała role główną w przedstawieniu. Dziś miałam jakieś szczęście, wszystkie 3 miałyśmy. Gdy wracałyśmy do domu dużo rozmawiałyśmy, dowiedziałam się że '' podoba mi się Lou '' hahahha, Caitlin podoba się Harry a Chanelle Zayn. Skoro im się podobają no to ja nie będę się wtrącać. Po naszej rozmowie włączyłyśmy muzykę i śpiewałyśmy do ''Milkshake'' i ''saxyback'' Wyszło nam to kosmicznie dawno się tak nie uśmiałam ale musiałam się opanować bo jechałyśmy moim autem i prowadziłam. Weszłyśmy do domu, poszłam do swojego pokoju i padłam na łóżko, leżałam jakieś 20 minut ale wiedziałam że muszę się ruszyć i iść na spacer z Tiko, nie chciało mi się przebierać więc zostałam w tym co byłam w szkole. Zeszłam na dół i widziałam że dziewczyny szykują jakieś pierdoły na ogródku na przyjście chłopaków bo mieli zaraz być. Tiko biegał wokół basenu, zawołałam go i poszłam na spacer.
Pochodziłam z nim po okolicy jakieś 40 minut i wróciłam do domu. Chłopaków jeszcze nie było. Z tego co mówiły dziewczyny to ''mieliśmy'' mieć impreze na dworze a potem oglądać jakieś filmy... spoko niech oglądają tylko czemu oni zostaną u nas na noc.Świetnie !
Na dworze było ciepło więc ubrałam się w strój i na to zwiewną bluzke. Siedziałam w basenie na dmuchanym fotelu czytając książke. Przyszli chłopcy, gadali, śmiali się ale ja czułam że Lou patrzy się na mnie co chwile. Już miałam z nimi pogadać kiedy usłyszałam jak Niall mówił coś do Caitlin - Ejj, skoro nie chce z nami gadać bo widać że nas nie lubi to czemu tu siedzi ? Ja chyba idę do domu bo mi chumor psuje tym swoim wzrokiem, wgl. żartów nie odbiera. - Zrobiło mi się przykro bo wiem że nie powinnam się tak zachowywać ale taka juz jestem, postanowiłam coś powiedzieć - Nialler, nie oceniaj mnie...Wgl. mnie nie znasz, taka jestem na pierwszy rzut oka, ale nie łatwo się od tak zmienić, nie będę psuła zabawy-poszłam do altany. Czemu ja taka jestem...Jak tak dalej będzie to prędzej czy później nawet dziewczyny się ode mnie odwrócą. Grałam z zamkniętymi oczami i rozmyślałam. Czułam że ktoś siada obok mnie, to był Louis...
Poprosiłam żeby coś mi zagrał, zagrał mi Titanica.
-Wow, jesteś...świetny- powiedziałam zaskoczona
-Nie tak jak ty.. Wiesz Niall nie chciał być wredny ani nic ale...
-Wiem Louis, wiem ! Taka już jestem. Nie umiem inaczej, staram się.
-Możesz mi powiedzieć co cię dręczy, pamiętasz jak kiedyś grałaś "Bella's Lullaby" Masz ochote pogadać ?
wiedziałam że mogę mu ufać, to było dziwne bo go nie lubie a jednak lubie... o ile to ma wgl. sens
-To nic takiego ale nikomu się nigdy nie zwierzałam. To naprawdę nic takiego. Możesz się cieszyć, jesteś pierwszą osobą której opowiadam o sobie, nawet dziewczyny nie wiedzą o mnie wiele....

Rozdział 5

Obudził mnie płacz Camerona, był chyba głodny,Megan szybko go uspokoiła bo była dopiero 8.00, a wiedziała jak bardzo lubię spać do późna. Pospałam jeszcze z 20 minut, nie mogłam spać.. Myślałam cały czas o Lou, tylko dlaczego..Może się zauroczyłam ale to nie możliwe, po pierwsze znałam go tylko pare dni a po drugie miłości nie ma. Wstałam, poszłam do kuchni napić się soku, dziewczyny już tam na mnie czekały.
-Oo , wstała nasza księżniczka-Powiedziała mama
-Jak ci się spało?-Megan
-No właśnie jakoś średnio, myśli wzięły przewagę - powiedziałam zaspanym głosem. -  a o czym tak rozmyślałaś, a raczej o kim ?- śmiała się Megan.
-hah.. ale śmieszne, myślałam o..tym.. no.. zakupach z mamą, nie mogę się doczekać, Megan mogę pożyczyć jakieś ciuchy. W tym dresie się nigdzie nie wybieram ! - mówiłam
-Jasne, mamy taki sam gust więc powinnaś coś wybrać.
Podziękowałam i poszłam się ogarnąć, umyłam zęby, umalowałam lekko, zrobiłam luźnego kłosa i ubrałam się tak-
spodenki
  

bluzka
 
conversy
 
i jakieś bransoletki.

Z domu wyjechałyśmy o 11.00, pochodziłyśmy sobie po sklepach. Nakupywałam strasznie dużo z resztą mama też więc nie byłam jedyna, po zakupach poszłyśmy na lody. Wróciłyśmy do mnie o 14.00, strasznie się zmęczyłyśmy ale trzeba ładnie wyglądać i podobać się ludziom a nie odstraszać. Po drodze dużo nie rozmawiałyśmy, śpiewałyśmy za to do '' Call me maybe '' i nawet nam dobrze poszło. Podjechałyśmy już pod dom, wjechałam do garażu, wyciągnęłyśmy zakupy z bagażnika i weszłyśmy do domu. Przybiegł Tiko.
-O jej, a co to za szlicznota
-A no własnie, to jest Tiko, mój pies
-Pójdziemy z nim potem na spacer ?
-no jasne, zobaczysz jak  zajefajnie aportuje-po czym wybuchłyśmy śmiechem.
Weszłyśmy do domu, zostawiłyśmy torby w przedpokoju, mama rozglądała się po domui poszła do łazienki, a ja poszłam dać jeść Tiko, usłyszałam jakieś śmiechy. Wyszłam na ogród a tam w basenie zastałam dziewczyny z tymi pajacami...One direction czy jak im tam.
Nie mam nic do ich muzyki ale oni są strasznie rozpieszczeni i pewni siebie.. Nie lubię takich chłopców, widać że Caitlin i Channelle wręcz na odwrót. Świetnie się z nimi bawiły, zobaczyłam niebieskie spodenki, podniosłam je i trzymając je w ręku, były Harrego.. fuuj . czekałam tak chyba 3 minuty i czekałabym dłużej gdyby nie Caitlin która musiała wyjść z basenu bo zadzwonił jej telefon.
-No , widze że dobrze się bawicie, jak tam impreza
-O hej Rachel. Świetna była,a ty gdzie byłaś całą noc???-Chanelle
-U Megan, mama przyjechała. Jest w łazience.
-Myślałem że twoi rodzice nie... - mówił Louis
-Jestem adoptowana, wystarczy ci wiadomości na dziś.
Wchodziłam do domu kiedy słyszałam głos Zayna który pytał się dziewczyn czy ja zawsze jestem taka obojętna i wredna. Miło usłyszeć...Czujecie mój sarkazm ? - Masz śliczny dom kochanie, co robimy- pytała mama.
-Chodźmy z Tiko na spacer.Porobie zdjęcia. - wziełam smycz i aparat, poszłyśmy powiedzieć dziewczynom gdzie będziemy .Mama się z nimi przywitała po czym ja zakomunikowałam - Idziemy na spacer z Tiko.
-Może pójdę z wami - Powiedział Louis wychodząc z Basenu.
-Czemu nie... - mama
-NIE ! jesteś mokry,zostań, może następnym razem.

Chodziłyśmy po parku, biegałyśmy z Tiko, robiłam zdjęcia ale nie obyło się bez komentarzy mamy na temat Louisa typu '' Podobasz mu się '' albo '' powinnaś być milsza, on cie chyba lubi ''. Wróciłyśmy do domu, chłopcy siedzieli w Salonie razem z dziewczynami, chyba sie lubią. Na moje towarzystwo nie maja co liczyć. Nie przypadli mi do gustu. Gadali coś do mnie ale nie słuchałam, zrobiłam Kakao mi i mamie po czym poszłysmy do Altany, zagrałam mamie pare wzrószających piosenek. Obie się popłakałyśmy. Bardzo za nią tęskniłam, fajnie że mogłam z nią spędzić cały dzień. Ale niestety mama dziś wraca.Obiecała że odwiedzi mnie za miesiąc. Pożegnałyśmy się, odwiozłam ją do Megan i wróciłam do domu. Boże, oni nadal tam byli i ogladali jakiś film. Weszłam dość cicho do kuchni i uszłyszałam rozmowe Louisa i Liama chyba na mój temat.Postanowiałam poczekać aż skończą.
-Wiem że jej dobrze nie znam ale wtedy kiedy płakała wydawała się zupełnie inna niż jest zazwyczaj. Tak jakby Ukrywała swój charakter i dusiła wszystko w sobie. Ja chyba się zauroczyłem.. Ale ona mnie chyba nie lubi.-Louis
-Może pogadaj z nią na osobności albo poproś żeby ci coś zagrała. Pogadacie sobie, może jest inna niż się wydaje.-Liam

Wtedy postanowiłam wejść jakbym nic nie słyszała.Chłopcy się zaskoczyli a ja się uśmiechnęłam.Poszłam się umyć i ubrałam się w swoją słodką piżame. Zeszłam na dół, nalałam sobie soku i od razu zaczeli się na mnie gapić i śmiać. Caitlin i Chanelle już spały wtulone w Zayna i Harrego.
-Ja ją lubię a jak wy nie to nikt nie patrzcie.
-Jesteś słodka w tej piżamie -Louis
-taa,dzięki
Film był nudny, co chwilę czułam że Louis się na mnie patrzy. Nie zwracałam na to uwagi i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jutro piątek a więc idę razem do szkoły z Chanelle i Caitlin.

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 4

~Chanelle~
Szykowałyśmy się z Caitlin na przyjście chłopaków, Rachel nie była zainteresowana i wyszła pograć na swoim pianinie, chciałam żeby zeszła i pogadała z chłopcami ale wiedziałam że chodzi grać gdy coś ją męczy lub ma złe dni, a to ją uszczęśliwia. Nalała sobie soku i wyszła, powiedziała że gdy skończy to przyjdzie pogadać. Chciałam namówić ją na impreze,myślałam że może jednak wpadnie  ale nie ma mowy, nie zgodzi się. Boże, jaka ona jest uparta, może to z jednej strony dobrze, widać że ma do siebie dystans.
Właśnie przyszli chłopcy, Caitlin gapiła się na Harrego jak w obrazek, przerwałam jej to i kazałam jej iść coś nalać im do picia. Harry poszedł razem z nią. Reszta poszła usiąść w salonie, Lou rozglądał się jakby czegoś szukał. Było bardzo cicho kiedy usłyszeliśmy "Bella's Lullaby". Po chwili usłyszałyśmy z Caitlin tylko 'wow' i opadnięte szczenki chłopaków. 
-Kto to tak pięknie gra-Powiedział Lou z oczami jak guziki
-To Rachel, siedzi i gra w tej Altanie - Powiedziała Caitlin po czym wskazała Altane przez otwarte drzwi do ogrodu.
Byłam pewna że Rachel płacze tak jak zawsze gdy to gra ale pomyślałam że może powinna się komuś otworzyć.

~Rachel~
..Gdy tylko usłyszałam ten głos, odwróciłam się cała w łzach za siebie, to był Louis. Tiko zaczął szczekać a ja wytarłam łzy i miałam już wyjśc z altany kiedy Lou powiedział - To byłaś ty?
- no przecież nie Tiko. Ja
-Wspaniale, tylko czemu płaczesz?-powiedział zmartwiony
-Wzruszyłam się, a teraz chodźmy
-zagrasz mi coś jeszcze ?
-mmm. no dobrze..
Usiedzliśmy razem przy pianie ale oczywiście Louis nie wytrzymał i zaczął zasypywać mnie pytaniami.
-Kim są ci ludzie na zdjęciu ?
-Moi rodzice , zgineli w wypadku 
-przykro mi 
-skąd miałeś wiedzieć , nic się nie stało
-To dlatego płakałaś ?
- Nie zwierzam się ludziom których nie znam. Może kiedyś ci opowiem.
-Czemu taka jesteś...
-Jaka jestem ?!
- Taka sucha i obojętna
-Życie mnie nauczyło.- coś miał powiedzieć ale się powstrzymał, siedzieliśmy w ciszy jeszcze minute po czym zagrałam mu coś wstałam i  wyszłam.
-Zaczekaj, jeśli będziesz chciała z kimś pogadać to mi powiedz.
-Dzięki - uśmiechnęłam się. Byłam szczęśliwa że nikomu się nie narzucam a mimo to chcę ze mną o tym pogadać. Mimo to postanowiłam że to trochę wcześnie na opowiadanie o swoim życiu.Pogadaliśmy jeszcze trochę wszyscy, namawiali mnie na impreze ale ja stwierdziłam że nie ide i koniec. 
Czas ImprezyDziewczny się uszykowały i już wychodziły. Życzyłam im miłej zabawy. Zaparzyłam herbatę , przykryłam kocem i czytałam książkę, nie wiem czemu ale miałam jakieś dziwne  przeczucia. 
Po 20 minutach czytania zadzwonił do mnie telefon, to była Megan, moja siostra. Prosiła mnie bym przyjechała do niej ponieważ przyjechała do niej moja '' mama ''. Zgodziłam się, dałam jeść Tiko, napisałam kartkę dziewczynom gdyż nie wiedziałam o której wróce. Przebrałam się i pojechałam, zastanawiałam się co powiem, nie widziałam mamy już rok. Mieszka daleko, nie tak jak Megan, mieszka w centrum Londynu. Stęskniłam się za mamą i po drodze pojechałam kupić jakieś słodycze małemu Cameronowi ( syn Megan ).
Dojechałam na miejsce, byłam zdenerwowana. Gdy weszłam od razu zostałam wyściskana przez mamę i Megan.Tego mi brakowało. Rozmiawałyśmy długo, Mama mówiła że mnie kocha i przeprasza za swoje zachowania z przeszłości, mówiła że nigdy nie kochała mnie mniej od Megan i przeprasza że tak to wyglądało,  wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Była już 24 , nie było sensu wracać bo dziewczyny pewnie są nadal na imprezie. Zostałam na noc u Megan a jutro rano z mamą pojadę na zakupy i do mojego domu. Mama stęskniła się za moim graniem i jutro dzień spędzimy tylko we dwie. Poplotkowałyśmy i poszłyśmy spać.

Rozdział 3

Obudziły mnie promienie słoneczne , zerknęłam na zegarek na ścianie , była 10. 30 . Postanowiłam wstać , na dole nie było dziewczyn , wyszłam na ogród by sprawdzić gdzie są , opalały sie na leżakach.
-ejj , czemu mnie nikt nie obudził , taka ładna pogoda a ja się w pokoju kisze - powiedziałam naburmuszona
-o hej , nie chciałyśmy przeszkadzać , tak słodko spałaś - Mówiła Chanelle
- No okej , ale żeby to mi było ostatni raz , idę się ubrać... a tak wgl. to gdzie jest Tiko ? Normalnie to już siedzi pod miską...- ja
-No wiesz , bo byli chłopcy i Louis chciał ciebie poznać  ale że spałaś to kazałam iśc na spacer z Tiko i że jak wrócą to ty już będziesz gotowa no i...- mówiła Caitlin
- zaraz , zaraz.. czy ty chcesz mi powiedzieć że oni go wzieli na spacer... !? - Ja
- no taa , ale nie martw się , są mili - Caitlin
- ale ja ich nie znam. Nie ufam im , wiele można się spodziewać po takich psyholach !! Dobra , idę się ubrać..

weszłam do pokoju , ubrałam poszarpane spodenki , kawową bokserkę , koszule w kratke , conversy , spiełam włosy w koka , pomalowałam się lekko , wziełam telefon do kieszeni i zemeldowałam dziewczynom że idę poszukać tych wariatów i psa.

Znalazłam ich w parku , biegali z kijami i bawili się z Tiko , słodko to wyglądało , ten Lokowaty wywrócił się pare razy , śmiesznie to wyglądało Jeden biegał z marchewką  w ręce i upadł na lokowatego . Tiko okazał się silny. Założyłam pilotki bo było słonecznie i podeszłam bliżej mówiąc - emm , Hej . dzięki że wyszliście z psem , i przepraszam że koleżanki to na was wymusiły. Jeszcze raz dzięki , wziełam smycz od Mulata i wołałam Tiko , szłam przed siebie ale Liam mnie zawołał - Heej , laska , skoro już się spotykamy to przestawie cię chłopakom. To jest Rachel a to ... - i wymieniał ich imienia po kolei. 
-Hej miło mi was poznać a teraz wybaczcie. 
-Ej , Marcheweczko ty moja śliczna , możemy wpaść za godzinę , chcmy was lepiej poznać . - Louis ?!
-Marcheweczko...?! - ja
-e , ta.. bo ja mówiłem że ty też lubisz marchewki - Liam
-No okej, jeśli musicie to wpadnijcie. Narazie


Pół godziny późniejDałam jeść Tiko i wyszłam do altany pograć na pianinie. Dziewczyny zaczeły się szykować bo zaraz mieli być chłopcy. 
Weszłam do altany i zaczęłam grać '' Bella's Lullaby '' ze zmierchu. Łzy leciały mi po policzkach, zerkałam na zdjęcie moich biologicznych rodziców. Ta chwila to wszystko czego potrzebowałam. Przypomniało mi się jak było kiedyś , gdy miałam rodziców.. Przypomniał mi się Louis , jak ładnie się uśmiechał gdy wołał za mną '' Marcheweczko '' chyba się zauroczyłam ale to nie jest możliwe , miłości nie ma , nie ma co się oszukiwać . Koniec. Wtedy usłyszałam jakiś głos " WOOOW '' odwróciłam się cała w łazach ....

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 2

Poszłam otworzyć drzwi jedząc Marchewke , otworzyłam i zobaczyłam jakiegoś chłopaka , kogoś mi przypominał .. tylko nie wiedziałam kogo. 
-Mm , tak ?-powiedziałam chrupiąc marchewe.
-Cześć , jestem Liam z One direction
-Aa , no tak.. nie ma to jak się chwalić na starcie ! Rachel
-nie o to mi...
-no dobra , nie tłumacz się tak , coś się stało ? wejdź do środka, napijesz się czegoś ?
-Soku jeśli można
-jasne , zaczekaj chwile
Poszłam po sok dla chłopaka , nalałam mu i zawołałam dziewczyny.
Wróciłam do niego , przyszły dziewczyny i musiałam go im przedstawić , dobra tylko jak... nie mam dobrej pamięci do imion.
-To są Chanelle i Caitlin a to jest... emm... Liam ?!
- Tak , wiemy kto to jest ... jesteśmy waszymi wielkimi fankami ! - powiedziała zafascynowana Caitlin 
-E , one są , ja nie. - ja
-Hej , miło mi was poznać - powiedział speszony Liam , po czym dodał - Wypadło na mnie więc przyszedłem was zaprosić na impreze , widzieliśmy was rano i no...tego... to co wpadniecie ? Jutro 
- Jak znam życie to one wpadną , ja niestety nie mam ochoty. Nie chodze na imprezy do ludzi których ledwo co znam. - mówiłam wymachując marchewką..
-emm no a może jednak , poznasz Lou , on też lubi marchewki-Liam
- nie , raczej nie , dzięki. - ja
- no dawaj , będzie fajnie- Chanelle
-no to skoro będzie to idźcie , nie zabraniam. 
-Okej , pomyśl jescze , wpadniemy jutro z chłopakami jeśli można , narazie - Liam
-można - powiedziały dziewczyny i zerkały na mnie błagalnym wzrokiem
-Jasne że można - westchnęłam zamykając drzwi za uśmiechającym się Liamem.

Wróciłyśmy do robienia Obiadu , bo zgłodniałam. 

Rozdział 1

Rano obudziła mnie głośna muzyka , dałoby się wytrzymać ale właśnie leciała Rebecca Black . Nie krytykuje jej no bo w końcu wszyscy mamy inny gust muzyczny a Rebecca złego głosu nie ma ... oprócz tej piosenki co leciała , '' Friday ''. Nie wytrzymałam , zeszłam na dół a tam Chanelle z Caitlin tańczą i udają że śpiewają do pilotów... Stałam 3 minuty jak wryta aż w końcu mnie zauważyły i przestały. 
- O , cześć , jak się spało ? - powiedziała Chanelle
- Nie źle ... a wy już lepiej nie pijcie więcej kawy, wystarczy wam już tej energii.- powiedziałam po  czym wyszłam na ogród.
Usiadłam na krześle i zamknęłam oczy. - Ciepło dziś , idziemy na spacer- powiedziała Caitlin.
-no... dobra , to ja idę się ubrać a wy mi śniadanko zróbcie-powiedziałam po czym pocałowałam obie w policzek. Miałam dziś dobry humor.
Ubrałam bluzkę w niebiesko-białe paski i lekko różowe spodenki, baleriny w kokardką , umalowałam się , włosy wyprostowałam i zeszłam na dół.
-Kochane jesteście - powiedziałam i zjadłam płatki.
- wiemy , dla ciebie wszystko-powiedziała Caitlin
- no to gdzie idziemy ? może przejdziemy się po okolicy , słyszałam że te ciacha z 1D tu mieszkają- powiedziała Chanelle
-A ty tylko o nich... dobra , tylko wezmę Tiko. - odpowiedziałam i poszłyśmy.

Pogoda była wspaniała, słońce biło po oczach, poszłyśmy nad rzekę. Było pełno kaczek i łabędzi. Wróciłyśmy do domu, zaczęłyśmy sprzątać , nagle ktoś zapukał do drzwi...

Bohaterowie

 
   
Liam, 19 lat
Jeden z chłopców zespołu One direction.  Bardzo rozsądny i pewny siebie . Boi się łyżek.
   
Louis, 20 lat
Członek zespołu One direction. Kocha marchewki i jest bardzo zabawny. Miał wiele dziewczyn ale nigdy nie był zakochany.

  
Harry, 18 lat
Słodki chłopak, członek zespołu One direction, pewny siebie. Szuka miłości swojego życi 

Caitlin, 18 lat
Najlepsza przyjaciółka Rachel i Chanelle. Wyjechała z nimi do Londynu. Uczy się w szkole teatralnej. Mieszka z Rachel i Chanelle.Wesoła i szalona.

  
Chanelle, 17 lat
Najlepsza przyjaciółka Rachel i Caitlin. Mieszka razem z nimi w Londynie. Miła i słodka. Uczy się w szkole teatralnej.

  

Rachel, 19 lat 
Od 1 tygodnia mieszka z Chanelle i Caitlin w Londynie. Mimo że wygląda na słodką nie obchodzi ją zdanie innych i uwielbia mieć ostanie zdanie .Przyjaciółki są dla niej wszystkim. Nie wierzy w miłość. Uczy się w szkole teatralnej razem z przyjaciółkami.


  
Zayn, 19 lat
Uwielbia dobrze wyglądać , ma dystans do siebie i uwielbia rysować , jest jednym z 5 chłopaków z One direction.

  
Niall, 18 lat
1/5 chłopaków z One direction, lubi jeść i jest zabawny.